Rozstrzygnięto I Międzyszkolny Konkurs: „Rosja znana i nieznana” organizowany przez Zakład Pragmatyki Komunikacji i Dydaktyki Języka Rosyjskiego IRSW oraz X Liceum Ogólnokształcące w Gdyni. Laureatami zostali autorzy prelekcji: I miejsce – "Хочу перемен! - O człowieku i jego epoce" - IV LO w Gdańsku 130 ton. Wymiary: 19 x 31 x 27,5 m. W sumie 104 osób na pokładzie w ciągu 15 lat istnienia. Równo 35 lat temu na orbitę trafił pierwszy moduł stacji "Mówi się, że najgroźniejszy wiatr na Bajkale to sarma – gwałtowny wiatr górski typu bora (z greckiego boreas – wiatr północny), czyli chłodny, suchy i Na swoim kanale będę umieszczał przetłumaczone rosyjskie filmy i audio książki by przybliżyć historię Rosji – nie tylko tę odległą, lecz także współczesną. S Na onet podróże jest kolejna moja relacja. Tym razem to wizyta w Szachtiorsku. Niestety jest w wersji premium Hej , jestem tu nowy i laik. Chciałbym zwiedzić Kaliningrad , co powinienem mieć prócz paszportu. Jak z noclegiem. Wyjazd na kilka dni swoim autem. u2fL. Wśród wpływowych Rosjan otwarcie protestujących przeciwko wojnie znalazły dzieci oligarchów i urzędników państwowych bliskich Putinowi. Niektórzy uważają, że robią to tylko ze strachu przed sankcjami i wpisy o pokoju są zasłoną dymną O krok dalej poszła Ksenia Sobczak, bywalczyni salonów i była kandydatka na prezydenta. Mówi się, że uciekła z Rosji i wraz z synem przebywa w Turcji. Jej rodzicami są były burmistrz Petersburga i rosyjski senator, którego Putin uważał za swojego mentora Więcej znajdziesz na stronie głównej Na Instagramie 40-latka zamieściła zdjęcie, którym wzywa do zawieszenia broni. W podpisie czytamy, że jest przerażona i wzywa rosyjskiego przywódcę i jego rząd do zakończenia wojny. Zobacz też: Dzieci oligarchów mówią "nie" wojnie. Wśród nich córki Abramowicza i Pieskowa Ksenia wcale na tym nie skończyła. — pisała. Dalsza część tekstu pod wideo. "Teraz nie wiem, co się stanie ze mną i z nami wszystkimi (...). Ale jak mówi przysłowie: »nic na tym świecie nie może skończyć się niczym«, wkrótce poznamy zakończenie. I jedyna rzecz, którą możemy zrobić: pozostać ludźmi. Okażcie miłosierdzie, ratujcie i pomagajcie tym, którym możecie. Nie czujcie nienawiści do tych, którzy was przeklinają tylko za to, że w waszych paszportach widnieje napis: »urodzony w Rosji«" — czytamy. Ksenia znana i nieznana Wbrew zapowiedziom, nie był to jednak "ostatni" wpis Ksenii. Właśnie pochwaliła odważną Marinę Owsiannikową, dziennikarkę, która zaprotestowała przeciwko wojnie w rosyjskiej telewizji państwowej w programie na żywo. Kobieta została potem zatrzymana przez rosyjskie służby. Znak życia dała dopiero po 10 godzinach. "To była ciężka noc, teraz przebywam w areszcie domowym. Grozi mi od 5 do 10 lat więzienia" — poinformowała Owsiannikowa. "Marina. Zapamiętaj to imię. Mam tylko nadzieję, że gdzieś w pobliżu »czerwonego guzika« znajdzie się też taki nieznany dotąd bohater, który nie wykona rozkazu zniszczenia planety" — pisała Sobczak. Rosjanie mogą być zdziwieni jej postawą, tak samo jak w 2017 r., gdy zapragnęła zostać prezydentem. Kojarzyli ją przecież z czegoś innego. Wystąpiła w takich programach jak rosyjski odpowiednik "Big Brothera", gdzie często przeklinała, dużo piła i odsłaniała ciało. Poważna polityczka Jej rodzina ma głębokie, pielęgnowane przez lata relacje z Putinem. Wchodząc nagle w świat polityki z celebrytki zmieniła się w modną, acz poważną polityczką. Jak podawały rosyjskie media, 24 proc. społeczeństwa miało negatywne skojarzenia z nazwiskiem Sobczak. 70 proc. respondentów negatywnie oceniało jej kandydaturę, a tylko 5 proc. rozważało możliwość oddania na nią głosu. — Mogą mówić, i będą mówić, co im się podoba. Powinni oceniać czyny — stwierdziła przed wyborami. Ksenia przyjęła jasną strategię: krytykowała rząd Putina, udzielała wywiadów i pracowała jako dziennikarka w niezależnym kanale telewizyjnym. Zobacz też: Była żona Dmitrija Pieskowa przeciwna wojnie. "On nie podejmuje decyzji" Pierwszą sprawą, którą się zajęła, ogłaszając swoją kandydaturę, było żądanie uwolnienia więźniów politycznych. Według organizacji praw człowieka Memoriał, w 2017 r. w Rosji było ich 117. Jako polityczka powiedziała też, że Krym należy do Ukrainy — co, jak wiemy, w putinowskiej Rosji nie jest ani popularne, ani uznawane za patriotyczne. Półwysep został zaanektowany przez rosyjskiego prezydenta podczas przewrotu w Ukrainie w 2014 r. Ksenia wypowiadała się również przeciwko korupcji, fałszowaniu wyborów i utrzymywaniu się u władzy całymi dekadami. Międzynarodowi obserwatorzy wyborów nieustannie zgłaszają zastrzeżenia co do uczciwości procesu wyborczego w Rosji pod rządami Putina. "Ludzie nie są głupi" — Ci, którzy rządzą naszym krajem, siedzą za bardzo wysokimi murami, z kamerami i strażnikami dookoła — powiedziała mediom. — Nie sądzę, aby to było normalne. Chcę, aby mój rząd był przejrzysty — zapewniała. Dodała też, że "Rosjanie nie są głupi". — Wiedzą, że system, w którym żyjemy, jest niedemokratyczny. Moim marzeniem jest, aby ten kremlowski mur został otwarty dla wszystkich — stwierdziła. Ksenia Sobczak Sobczak wyznała również, że byłaby przeciwieństwem Putina. — Każdy prezydent, którego wybierzemy, staje się w Rosji carem - powiedziała przed laty. — Ja już nie chcę carów. Ja sama nie chcę być carem. Chcę być demokratycznym przywódcą - obiecywała. Aczkolwiek powiązania jej rodziny z Putinem budziły wątpliwości wielu potencjalnych zwolenników. Przez lata krążyły pogłoski, że jest ona jego córką chrzestną. Ona wyraźnie temu zaprzeczyła. W jej odczuciu, sama stała się ofiarą reżimu "wujka". Twierdziła bowiem, że po udziale w antyputinowskich protestach w 2012 r. przeprowadzono nalot na jej dom i pozbawiono pracy. Warto jednak dodać, że nigdy nie uderzyła bezpośrednio w Putina. — Myślę, że moją wielką zaletą jest to, że znam go osobiście (...), że może mi zaufać, że widzi we mnie nowe pokolenie — wyznała dziennikarzom NBC News. — Chcę być osobą, która naprawdę sprawi, że zobaczy, jak wielu ludzi jest przeciwko systemowi — dodała. Źródła: Instagram, NBC News Ameryka, kontynent kontrastów i różnorodności, to prawdziwa mekka dla fascynatów fotografii. Członkowie chicagowskiego klubu Art Gallery Camera Club „Boni” zaprezentowali w kadrach swoich aparatów piękno i mozaikowość kontynentu na corocznym wernisażu w Art Gallery Kafe w Wood Dale. Wieczorem 19 kwietnia miłośnicy tej dziedziny sztuki licznie zebrali się w gościnnych progach kawiarni, aby podziwiać prace polonijnych fotografów, zrzeszonych w klubie, działającym od 2011 roku, na wystawie pt. „Ameryka znana i nieznana”. Art Gallery Camera Club „Boni”, którego założycielem był Wiesław Gogacz, a współtwórcą wybitny fotograf śp. Bonifacy Małolepszy, tworzą pełni zapału entuzjaści fotografowania, zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści. Celem działalności klubu jest rozwijanie i pogłębianie wśród swoich członków wiedzy z zakresu techniki i sztuki fotograficznej artystycznej. Dużym zainteresowaniem cieszą się także spotkania, dyskusje, warsztaty szkoleniowe, konkursy i wernisaże organizowane przez Camera Club „Boni”. Podczas chwili przerwy prezes klubu Krzysztof Witkowski powiedział: – Dzisiaj otwieramy doroczną wystawę. Każdy klubowicz prezentuje swoją ulubioną fotografię. Zdjęcia będziemy prezentować przez cały miesiąc. Do 28 maja zapraszamy wszystkich tych, którzy nie mogli uczestniczyć w otwarciu naszej wystawy. Anna Radko Stolecka dodała: – Członkami naszego klubu są amatorzy i profesjonaliści. Spotykamy się dwa razy w miesiącu, dzieląc się spostrzeżeniami i osiągnięciami. Organizujemy warsztaty, sesje studyjne i plenery Zawsze towarzyszy nam fantastyczna atmosfera. Wszystkich zainteresowanych fotografia, serdecznie zapraszamy w nasze klubowe progi. Ze względu na ograniczone warunki lokalowe każdy członek wystawił tylko po jednej pracy. Dla fotografa, mającego w swoich zbiorach setki, jak nie tysiące zdjęć, był to ciężki wybór. Jednak to wyzwanie pozwoliło spojrzeć nie tylko przekrojowo na piękno najbliższej nam okolicy, ale także zagłębić się w zakątki nieznanej dla turystów meksykańskiej prowincji. Siedemnaście bardzo ciekawych fotografii, które także można było nabyć podczas ekspozycji, wykonane zostały różnymi technikami i odzwierciedlały różnorodne wizje, przemyślenia oraz odmienne spojrzenie na otaczającą nas codzienność podczas wakacyjnych wędrówek przez kontynent. Każda fotografia to indywidualna historia, ciekawie prezentująca klimaty, które najczęściej nam umykają podczas wakacyjnych podróży Z przedstawionych zdjęć można było zauważyć bijącą wielką pasję i kunszt ich wykonawców. Ciekawe pomysły i sposób ich przekazania na każdym kroku zaskakiwały zebranych gości. W miłej i przyjaznej atmosferze, przy zimnym piwku i smacznym poczęstunku, Art Gallery Camera Club „Boni” zorganizował warunki do wystawiania fotografii, które pokazują widzom nowe wizje na otaczający nas świat. Dla wszystkich gości piątkowego wieczoru przygotowano niespodziankę – pięknie wydrukowane fotografie, które rozlosowano pośród uczestników wernisażu. Zainteresowani mogli także zapoznać się z albumem fotograficznym, przygotowanym specjalnie na tą okazję. Elegancko wydany wolumin zawierał notki informacyjne o członkach klubu, jak też ich ulubione zdjęcia. Aby relacja z dorocznej wystawy fotograficznej była pełna, należy również załączyć życzenia szybkiego powrotu do zdrowia Wiesławowi Gogaczowi, właścicielowi Art Kafe Gallery, patronowi wszelkiego rodzaju polonijnej kultury, a przede wszystkim miłośnikowi fotografii, które przekazują wszyscy członkowie klubu, goście wernisażu, jak i przyjaciele i znajomi pana Wiesława. Tekst i zdjęcia: Artur Partyka Familia Josephych Piotr Kenig – bielszczanin, historyk, zainteresowany szczególnie dziejami Bielska-Białej w XVIII-XIX wieku. Kustosz i kierownik Starej Fabryki Oddziału Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej. Firma bez większych problemów przetrwała pierw-sze lata powojenne: niestabilną sytuację polityczną zwią-zaną z planowanym plebiscytem na Śląsku Cieszyńskim i wojną polsko-bolszewicką, niepokoje społeczne i straj-ki spowodowane brakami w zaopatrzeniu oraz postępu-jącą drożyzną. W 1920 r. pozostające dotąd w obiegu au-striackie korony wymieniono na marki polskie, te zaś, po okresie gwałtownej hiperinflacji, na złote. Reforma walutowa Władysława Grabskiego (1924) ustabilizowała finanse państwa i pozwoliła łatwiej planować inwestycje. Zmiana przynależności państwowej Bielska znalazła odbicie w nazwie przedsiębiorstwa, obok dotychczasowej Pod koniec 1918 roku rozpad Austro-Węgier i śmierć szefa seniora otwar-ły nowy rozdział w dziejach firmy G. Josephy’s Erben. Bielsko i Biała zna-lazły się w granicach odrodzonej Polski, a właścicielami przedsiębiorstwa zostali dr Fedor Weinschenck i inżynier Wolfgang Josephy. Okres między-wojenny, mimo wahań koniunktury i kryzysów, przyniósł dalszą znaczącą rozbudowę fabryki, pod względem zatrudnienia trzeciego zakładu prze-mysłowego Bielska. niemieckiej G. Josephy’s Erben zaczęto stosować rów-nież polską G. Josephy’ego Spadkobiercy. Najważniej-szą rolę w firmie odgrywał starszy ze wspólników, dr Fe-dor Wein schenck, zajmujący się sprawami handlowymi; młodszemu o 16 lat Wolfgangowi Jose phy’emu podlega-ły kwestie techniczne. Zaraz po wojnie ponownie nawią-zano stosunki z zagranicą. W 1926 r. firma miała swo-je stałe przedstawicielstwa w większości krajów Europy, w USA, Argentynie, Brazylii i Chile, a także w Indiach i Japonii. Dotkliwą stratą było zamknięcie tak niegdyś ważnego, ogromnego rynku rosyjskiego. Ze względu na nowe kontakty i zwiększenie zamó-wień konieczna była dalsza rozbudowa fabryki. Pla-ny powstały zapewne w biurze wiedeńskiego architek-ta dra inż. Brunona Bauera, specjalisty budownictwa przemysłowego. Ten już wcześniej (1913–1914) przygo-tował projekt nowej kotłowni z suszarnią drewna, sto-larni oraz ślusarni blach, które stanęły w sąsiedztwie odlewni, na terenie osuszonego stawu Giebnera. Do 1926 r. wzdłuż Sikornika, naprzeciw wylotu ul. Zdrojo-wej, w miejscu drewnianego magazynu skrzyń i składu drewna, wzniesiono wysokie żelbetowe hale warsztato-we, a do hali odlewni dostawiono od północy dwupię-trowy budynek z bramą przejazdową na teren zakładu. Z kolei w fabryce przy ul. Blichowej (obecnie Partyzan-tów) w 1924 r. przebudowano część traktu wschodniego mieszczącą biura konstrukcyjne i handlowe. W 1926 r. firma obchodziła jubileusz 75-lecia. Z tej okazji wydano ilustrowany kalendarzyk kieszonkowy z krótkim zarysem jej historii i zestawieniem produ-kowanych maszyn. Szefowie przedsiębiorstwa, przed-stawiający z dumą dotychczasowe osiągnięcia i z opty-mizmem spoglądający w przyszłość, nie przypuszczali z pewnością, że wkrótce ich fabrykę dotknie najwięk-R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e 29 sza klęska w jej dziejach. W wigilię Bożego Narodze-nia wielki pożar zniszczył całkowicie położony w połu-dniowym trakcie macierzystego zakładu dwupiętrowy budynek mieszczący oddział budowy przędzarek, a tak-że uszkodził poważnie część budynku administracyj-nego i kilka mniejszych obiektów. Był to największy pożar, z jakim zmagała się Bielsko-Bialska Ochotnicza Straż Pożarna w okresie międzywojnia. Akcję gaśniczą utrudniał siarczysty mróz, powodujący zamarza-nie hydrantów i węży obsługiwanych przez sikawki pa-rowe. Straty właścicieli fabryki sięgnęły 2,5 mln fran-ków szwajcarskich. Dzięki odszkodowaniu na pogorzelisku rychło wzniesiono zupełnie nowy, czterokondygnacyjny żel-betowy trakt południowy, sięgający ul. Blichowej. Ulo-kowane w nim hale montażowe wyposażono w dźwigi i suwnice. Wcześniejsze plany zmodyfikowano, nada-jąc budynkowi formy architektoniczne zastosowane w obiektach przy Sikorniku. Środek dziedzińca fabrycz-nego nadal zajmowały warsztaty montażowe w dwupię-trowym budynku z przyległą parterową halą i pakow-nią, a kolejne parterowe warsztaty zamykały teren od strony ul. Fabrycznej (Powstańców Śląskich) i Blicho-wej – nowoczesny gmach fabryczny stanął w ich miej-scu dopiero w 1949 r. W 1928 r. przedsiębiorstwo zatrudniało 800 robotni-ków, było trzecim co do liczby pracowników zakładem w Bielsku, po fabryce wyrobów jutowych braci Deutsch (1300) oraz przędzalni juty i lnu Unia (1000). Światowy kryzys gospodarczy lat 1929–1933 spowodował zmniej-szenie liczby personelu oraz podjęcie produkcji zastęp-czej maszyn dla przemysłu węglowego i kolejnictwa. Jak informowała reklama, zamieszczona w Kronice Śląska Cieszyńskiego i powiatów Biała, Żywiec, Cieszyn (1932), w ciągu 80 lat istnienia firma wyprodukowała oprócz idą-cych w dziesiątki tysięcy różnych maszyn przeszło 3000 maszyn przygotowawczych, dalej ponad 1500 zgrzeblarek, 3400 dzielników, 3200 samoprząśnic, przeszło 500 nicia-rek, 3000 foluszy i pralnic, 1000 drapanicia-rek, a obecnie pod względem wielkości produkcji nie ustępuje największym tego rodzaju fabrykom w Niemczech. Po zakończeniu kryzysu powrócono do produkcji maszyn włókienniczych, zawężając jednak asortyment. W szczególności z powodu zbyt silnej konkurencji świa-towej zrezygnowano z budowy urządzeń dla wykoń-czalni, koncentrując się na maszynach przędzalniczych: wilkach, zgrzeblarkach, przędzarkach wózkowych (sel-faktorach), przędzarkach obrączkowych i skręcarkach. W tym czasie, we współpracy z firmą Siemens, skonstru-owano nowy typ przędzarki wózkowej, tzw. elektrosel-faktor. Nadal produkowano maszyny i urządzenia do cementowni, a także pędnie oraz ich części. Z czasem asortyment wyrobów powiększono o urządzenia dla pa-pierni i żeliwne rury wodociągowe. W latach II wojny światowej realizowano przede wszystkim zamówienia armii niemieckiej – w 1943 r. było to już 90% produkcji. Wytwarzano lawety do lotniczej broni pokładowej, zatrudniając pod koniec wojny 1190 robotników. Na początku 1945 r. właściciele opuścili Bielsko, a zakład na podstawie ustawy o nacjo-nalizacji przejęło państwo polskie. Rozpoczął się kolej-ny rozdział w historii fabryki, która do 1950 r. funkcjo-nowała pod dotychczasową nazwą, a później znana była jako Befama. Rodzina Josephych należała do najzamożniej-szych w Bielsku, oprócz fabryki i nieruchomości po-siadała znaczny majątek w gotówce oraz papierach wartościowych. Sporządzony w 1916 r. przez szefa Fabryka Josephych, ok. 1898 Dawna fabryka Josephych, zakład A (ul. Partyzantów) oraz zakład B (ul. Sikornik) Mirosław Baca Na sąsiedniej stronie: Fabryka Josephych, ok. 1939 (panorama z ul. J. Lompy) 30 R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e seniora plan podziału majątku pomiędzy spadkobier-ców opiewał na kwotę 4450 tys. koron. Hilde Auguste (1884–1947), najstarsza z dzieci Gu-stava Maximiliana Josephy’ego oraz Olgi z Gülcherów, poślubiła Fedora Johanna Adama Weinschencka (1872– 1954), bez wątpienia postać nietuzinkową. Jego przod-kowie wywodzili się z gór Harzu w Niemczech, gdzie byli leśnikami. Dziadek przybył na Górny Śląsk i został nadleśniczym w Dobrodzieniu, ojciec piastował stano-wisko inspektora dóbr hrabiów Thiele-Winckler w Ro-kitnicy (Zabrze), a później dzierżawił majątek Góra koło Pszczyny. Młody Fedor uczęszczał do szkoły ludo-wej i gimnazjum książęcego w Pszczynie, a po śmierci ojca w 1891 r. przejął administrowanie majątkiem w Gó-rze. W następnym roku jako wolontariusz odbył prak-tykę we wzorcowym gospodarstwie ziemskim Rudziń-skich w Osieku. Od 1893 r. studiował na uniwersytetach w Halle, Monachium i Berlinie, słuchając wykładów z rolnictwa, chemii, botaniki, politologii, ekonomii poli-tycznej, finansowości i filozofii. Stale pozostawał w kon-takcie z pełnomocnikami kierującymi majątkiem w Gó-rze, dokąd powrócił w 1896 r. z tytułem doktorskim, po czym, jako obywatel pruski, odbył jednoroczną ochot-niczą służbę wojskową w 2. Pułku Ułanów „von Kat-zler” w Gliwicach. W 1905 r. poślubił Hildę Josephy, którą sprowa-dził do Góry. Pszczyńscy Hochbergowie zapropono-wali mu objęcie stanowiska dyrektora dóbr, jednak Fe-dor zdecydował się przyjąć propozycję teścia i w 1911 r. wstąpił do jego firmy, której wkrótce został współwła-ścicielem. Małżonkowie przeprowadzili się do Bielska, gdzie zakupili od Augusty Fritsche, wdowy po dyrek-torze cementowni w Szczakowej, willę przy obecnej ul. J. Słowac-kiego 28. Podczas I wojny świato-wej Weinschencka zmobilizowa-no do armii niemieckiej. Dowodził szwadronem ułanów landszturmu, był adiutantem generała von Bud-denbrocka, a za odwagę otrzymał Krzyż Żelazny. Po 1918 r. Fedor Weinschenck wraz ze szwagrem kierował Fa-bryką Maszyn i Odlewnią Żelaza G. Josephy’ego Spadkobiercy. Cie-szył się zaufaniem polskich sfer rządowych. W latach 1919–1927 piastował funkcję prezesa Izby Handlowej i Przemysłowej w Bielsku, otrzymał za swo-je zasługi na tym stanowisku Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1925), później Złoty Krzyż Zasłu-gi (1931). Jako członek zarządu komisarycznego mia-sta Bielska współpracował od 1933 r. z drem Wikto-rem Przybyłą. Szefował Związkowi Przemysłowców Bielska, Białej i Okolicy, a jako ceniony ekonomista wchodził w skład zarządu lub rad nadzorczych Ślą-skiego Zakładu Kredytowego, Spółki Akcyjnej Prze-mysłu Jutowo-Lnianego Unia i Polskich Fabryk Mebli Giętych Thonet Mundus w Bielsku, Bielsko-Bialskiej Spółki Elektrycznej i Kolejowej, a wreszcie cementow-ni w Goleszowie, Szczakowej, Wrzosowej, Wysokiej i Zdołbunowie. Zasiadał też w radzie nadzorczej Związ-ku Polskich Fabryk Portland-Cementu w Warszawie. W 1934 r. kupił od Śląskiego Zakładu Kredytowe-go okazałą willę w Cygańskim Lesie, przy dzisiejszej ul. Pocztowej 18, którą zapisał na rzecz żony (budynek wy-stawiono w 1907 r. dla przemysłowca Gustava Molen-dy, później należał do jego syna i wnuka). Tutaj miesz-kał wraz z rodziną do stycznia 1945 r. Po ewakuacji z Bielska Weinschenckowie trafili do Wiednia, a następnie do Altaussee w Styrii, gdzie spę-dzili ostatnie lata życia. Mieli troje dzieci. Harald Gu-stav (ur. 1906), inżynier, pracował najpewniej w fabryce Fedor Weinschenck, ok. 1926 Willa w Cygańskim Lesie, ul. Pocztowa Fedor Weinschenck Rodzina Weinschencków Fotografie rodzinne udostępnione zostały przez Kersten Weinschenck. R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e 31 Reprodukcje archiwalne ze zbiorów w Bielsku. Poślubił Tatianę Ilnicką. W czasie wojny po-wołany został do Wehrmachtu, a po jej zakończeniu osiadł w Salzburgu; w 1953 r. był fabrykantem w Adnet koło Hallein. Gabriele Olga (1908–1942), żona wiedeń-skiego kupca Franza Angelbergera, zmarła młodo, spo-czywa na nowym cmentarzu ewangelickim w Bielsku. Fedor Wilhelm (1916–1989) po studiach handlowych działał w firmie kierowanej przez ojca i wuja. Zasłynął jako narciarz zjazdowiec bielskiego Wintersportclubu. Od połowy lat trzydziestych należał do najlepszych kra-jowych zawodników w konkurencjach alpejskich. Trzy-krotny mistrz i dwuTrzy-krotny wicemistrz kraju, w 1936 r. reprezentował Polskę na olimpiadzie zimowej w Gar-misch-Partenkirchen. W 1940 r. poślubił w Bielsku Szwedkę Sigrid Margaretę Lager. Wcielony do Wehr-machtu, walczył na froncie wschodnim, latem 1942 r. uznano go za zaginionego. Jednak wojnę przeżył, wy-jechał z rodziną do Brazylii, był doradcą gospodarczym w São Paulo, tam też zmarł. Wolfgang Oskar Josephy (1888–1961) ukończył stu-dia politechniczne i po odbyciu praktyki w zagranicz-nych fabrykach maszyn wstąpił w 1913 r. do rodzinnej firmy. W 1916 r. poślubił Annę Vogt (1889–1969), cór-kę fabrykanta sukna z Białej. Podczas wojny dosłużył się stopnia rotmistrza armii austriackiej, w listopadzie 1918 r. stał na czele bielskiej Straży Obywatelskiej (Bür-gerwehr), której zadaniem było utrzymanie w mieście porządku oraz zwierzchnictwa niemieckiego. Po śmierci ojca wraz ze szwagrem przejął kierownictwo rodzinnej firmy, przez pewien czas był także członkiem rady nad-zorczej cementowni w Goleszowie. W grudniu 1917 r. ku-pił od ciotki, Grety Fischer, kamienicę przy ul. 3 Maja 5, a w 1924 r. nabył od spadkobierców Marie Haehnel dom letniskowy w Olszówce Dolnej, w miejscu którego wy-stawił nowoczesną willę (dziś Psychiatryczny Zespół Opieki Zdrowotnej przy ul. Olszówki 102). W 1928 r. rozwiódł się z żoną i ożenił powtórnie z Margarete La-nyi (ok. 1898–1983) z Morawskiej Ostrawy. Kupił dla niej kamienicę przy ul. 3 Maja 19; współwłaścicielką bu-dynku była Herta Pusch, córka zmarłego w 1931 r. Kurta Puscha, dyrektora cementowni w Goleszowie. Podczas II wojny światowej Wolfganga Josephy’ego zawieszono w prawach współwłaściciela fabryki z powo-du żydowskiego pochodzenia dziadka. Zapewne przez wzgląd na zasługi ojca, położone dla niemczyzny w Biel-sku, władze hitlerowskie nie wyciągnęły wobec niego dalszych konsekwencji. Poważnie zagrożona była nato-miast jego pochodząca z żydowskiej rodziny żona, która w młodości przeszła na ewangelicyzm – przetrwała woj-nę dzięki fałszywym dokumentom. W tym czasie firma budowlana Wilhelma Riedla, zięcia Josephy’ego, budowała krematorium w KL Birkenau... Po 1945 r. Wolfgang Josephy uruchomił produkcję maszyn włókienniczych w Maishofen w kraju salzbur-skim, wykorzystując mikrofilmy z planami techniczny-mi wywiezione z Bielska. Później przeniósł się do Wied-nia, gdzie z inspiracji żony ufundował witraż z herbami Bielska i Białej w kościele ewangelickim Przeobrażenia Pańskiego. Oboje spoczywają na cmentarzu w dziel-nicy Grinzing – w tym samym grobie pochowana jest także Olga Josephy, wdowa po Gustavie, która przeży-ła męża o 33 lata. Niewiele wiadomo o trzech młodszych siostrach rodzeństwa Josephych. Olga Anna (1889–1939) zosta-ła żoną dra Oskara Schmei z Białej, zmarzosta-ła przed wy-buchem wojny, pochowano ją u boku ojca w grobowcu na nowym cmentarzu ewangelickim. Anna Hermi-ne (1894–?) wyszła za doktora medycyny Alfreda von Eschera z Triestu. Najmłodsza Edda Marie (1896–1974) poślubiła doktora praw Kurta Stonawskiego, przez pe-wien czas prokurenta w firmie G. Josephy’ego Spadko-biercy, później handlowca w Bielsku. Fedor Weinschenck junior z siostrą Gabriele Wolfgang Josephy, ok. 1926 W środkowej części arkad mieści się grobowiec G. Josephy’ego, nowy cmentarz ewangelicki przy ul. Listopadowej Mirosław Baca 32 R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e ROZMAITOŚCI Tak się składa, że piszę ten artykuł w dzień Świętego Walentego. Postaram się to podkreślić. Kilka miesięcy temu spotkałem staruszka, który wiele lat wstecz, jako młodzieniec został zesłany z całą rodziną do Rosji. Najpierw była długa tułaczka, aż wreszcie osiedli w obozie za Kołem Podbiegunowym, w bardzo trudnych warunkach klimatycznych. Tu poznał wspaniałą kobietę. Po jakimś czasie musiał wybierać. Zostać z kobietą, którą kochał i założyć rodzinę. Albo zostawić wszystko, co miał w swoim życiu najcenniejsze i udać się wraz z innymi w nowe nieznane, by szukać możliwości walki o wolność Ojczyzny. Inni odeszli, on z bólem pozostał. Urodziły się dzieci, ochrzcili je. Przez wiele lat szukał możliwości spotkania z księdzem katolickim, ale daremnie. Aż wreszcie spotkał, ze słowami: „Proszę księdza jestem katolikiem. Przez wiele lat nie miałem możliwości spotkania, ani kościoła, ani księdza”. W tym momencie wyciągnął zniszczony kawałek papieru. Był z nim przez te wszystkie lata. Spokojnie przyglądając się można było zobaczyć wytarte oblicze Matki Bożej. „Starałem się wychować dzieci, jak najlepiej. Ochrzciłem w cerkwi prawosławnej, bo tylko taką miałem możliwość. Sam nie przyjmowałem żadnych sakramentów, czekałem na swojego księdza. Czekałem, aż do dzisiaj. Teraz niech ksiądz mi pomoże”. Właśnie tacy ludzie i im podobni dziś są olbrzymią większością wśród katolików w Rosji. Dzięki ich pomocy i wsparciu ludzi dobrej woli po drodze, inni mogli się stąd wydostać. Rok temu w Nowym Jorku miałem interesujące spotkanie z kobietą liczącą 96 lat. Kiedy dowiedziała się, że przyjechał ksiądz, odważyła się uporządkować swoje życie. Urodziła się niedaleko Kijowa. Potem, kiedy była możliwość, dotarła z wojskiem najpierw do Azji, potem do Afryki. Następnie do Londynu, a stąd do Ameryki. U spowiedzi i sakramentów nie była więcej niż 70 lat. Proszę księdza, czy Bóg mi daruje i odpuści, takie było najważniejsze pytanie w jej życiu, na które bała się wcześniej uzyskać odpowiedź. Opowiadając o swoim długim i ciekawym życiu, zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie spała. Pokazała łóżko, a nad nim dwa obrazy Matki Bożej Ostrobramskiej i Częstochowskiej. Potem wyjęła swoje skarby, a wśród nich stary medalik, który był z nią od czasu Pierwszej Komunii. Tyle lat strachu, a wreszcie taka wielka radość ze spotkania z Jezusem. W Polsce stolicą prawosławia jest Białystok. Jest tu ponad 40 kościołów i kaplic katolickich, około 20 świątyń prawosławnych. Nowogród jest mniej więcej takim samym miastem, zamieszkałym przez 250 tys. ludzi. W latach 862-882 był pierwszą stolicą i centrum Rosji. W tym roku będą obchody 1145-lecia Nowogrodu. Jest tu najstarsza świątynia prawosławna na terenie Rosji i najstarsza ikona Matki Bożej. Wykopaliska archeologiczne są prowadzone na wielu poziomach warstw. W Polsce jedynie Biskupin sięga tych czasów. Tu kształtowały się początki państwowości rosyjskiej. Trzeba pamiętać, że w tym czasie przed IX wiekiem chrześcijaństwo było jedno. Dziś w Nowgorodzie czynnych jest 10 świątyń prawosławnych, jedna katolicka i kilka protestanckich. To statystycznie więcej niż w Petersburgu i Moskwie. Ale dla porównania, przed rewolucją w guberni Nowgorodzkiej były 243 świątynie. W tym roku będziemy obchodzić uroczyste rocznice 60-lecia: bitwy pod Monte Cassino, wielu innych bitw związanych z walką Polaków w różnych wojskach i armiach o wolność, ale również także rocznice zsyłek i wywózek. Dlatego niech mi będzie wolno z Nowgorodu Wielkiego, miasta w pobliżu którego znajdowało się wiele obozów, takich jak Jogle i Ostaszkowo. Kozielsk i Starobielsk są oddalone tylko o 230 kilometrów. Niech mi będzie wolno pochylić się w zadumie i modlitwie nad grobami tych, którzy spoczywają gdzieś niedaleko, ale i pozdrowić, tych co przeżyli i teraz mieszkają bardzo daleko. Pamiętam też w modlitwie i o tych rodzinach, spośród których zabrano ojca, matkę, syna, córkę, babcię, dziadka, albo o sąsiadach, którzy żegnali całe rodziny. 5 lat w historycznym centrum prawosławia rosyjskiego, to wiele nowych doświadczeń. Wiele spraw można zrozumieć będąc na miejscu dłuższy czas. Na katolickie Boże Narodzenie Biskup prawosławny przysłał życzenia, a my z kolei z siostrami na święta prawosławne podarowaliśmy ciasto i życzenia. Parafia obejmuje teren prawie taki, jak Polska. Z Nowgorodu do Białegostoku jest około 1000km i 6 granic. Do najbliższego sąsiada księdza w Petersburgu mam około 200km, do Pskowa 250km, do Moskwy 550km, a do Archangielska 1700. Katolików w mojej parafii jest około 300. Mało, ale skąd mieliby się wziąć? W każdej wsi w okręgu można znaleźć kogoś polskiego pochodzenia, kogo można uważać za katolika, ale jak do nich częściej docierać? Jaka jest możliwość ich przyjazdu do kościoła, uczestnictwa w nabożeństwach i spotkania z nim? Dla wielu wyprawa do kościoła ze względu na koszty, możliwa jest tylko raz do roku, z okazji Bożego Narodzenia, albo Wielkanocy. Wspólnota katolicka w Nowogrodzie jest zróżnicowana. Są osoby, które zajmują wysokie stanowiska w mieście: prokurator, grupa adwokatów, ludzie we władzach miejskich. Są przybysze z południa, np. z Ałma Aty, skąd wyjechali przed wojną i teraz nie mają możliwości powrotu. Kościół w Nowogrodzie pochodzi z końca XIX wieku. Zbudowali go w 1893 roku polscy zesłańcy. W 1933 roku, gdy likwidowano kościoły w Związku Radzieckim, budynek przejęła organizacja sportowa i urządziła tam salę gimnastyczną, później był kinoteatr. Gdy przyjechałem do Nowogrodu, kościół był już czynny. Aktualnie jesteśmy w trakcie wiecznych, niekończących się remontów. Parafia nie jest samowystarczalna. Na przykład za ogrzewanie trzeba zapłacić miesięcznie około 400 dolarów i ludzie sami nie znajdą tyle pieniędzy. Rosja przyjęła chrzest bardzo dawno, ale z drugiej strony warunki pracy są bardzo specyficzne. Nieraz bardziej złożone, niż na misjach. Turystom, przyjeżdżającym z całego świata trzeba tłumaczyć, jakie jest prawosławie. Jestem bardzo wdzięczny za pomoc z Białegostoku. Pomoc to jest jedno, bardzo ważne, ale nie mniej istotna jest potrzeba budowania pomostu między naszymi miastami. Jest to też konieczne dla naszego kraju. Droga z Rosji do Europy wiedzie między innymi przez Białystok, który jest dla nich pierwszym polskim miastem, gdzie trafiają. W czerwcu na konferencję naukową o Obozie 271 w Borowiczach przyjedzie delegacja Borowiczan, tych ludzi, którzy ocaleli. Będą władze Lublina. Tylko w 1944 roku jednym transportem około 4 tys. białostoczan zostało wywiezionych do Rosji, może o nich i ich rodzinach warto pamiętać. Uniwersytet Łódzki nawiązał naukowe kontakty z Nowgorodem. Już 20 lat studenci z Łodzi wymieniają się praktykami z Nowogrodem. Od kilku lat Nowogród i Rochester w USA są miastami bliźniaczymi. W czasie wakacji była grupa młodzieży protestanckiej około 500 osób. Trzeba było się z nimi spotkać i pokazać prawosławie. W maju będziemy wchodzić do Europy. Mogę się pochwalić ruchem „Matek w modlitwie”. Jest to ruch, który rozwija się we wszystkich krajach Europy. W Polsce są 4 grupy, ale na pewno będzie więcej. W Rosji „Matek w modlitwie” będzie więcej niż katolików, a to dlatego, że należą kobiety prawosławne, a nawet muzułmanki, które mają chore dzieci. Rozwija się też ruch „Ojców w modlitwie” i dzieci. Ruch ten jest bliski Białemustokowi, bo w dzisiejszej rzeczywistości podkreśla rolę miłosierdzia Bożego. Wiecie, że w różnych regionach Rosji, są różne problemy. Ja mam taki. Miejski architekt i władze zagospodarowania przestrzeni zwróciły się z prośbą, by zrobić projekt zmian kinoteatru na kościół. Trzeba pomyśleć o dużym krzyżu, lub rzeźbie, figurze Matki Bożej na zewnątrz kościoła. Może z błogosławieństwem Księdza Arcybiskupa Wojciecha i pomocą Naszych Archidiecezjan umieścić na kościele, tak jak było kiedyś figurę Matki Bożej. Niech świadczy o miłości i miłosierdziu, w całej Europie, tej po Ural też. Czas Wielkiego Postu, to czas zadumy, refleksji i rekolekcji. Czas odnowienia miłości człowieka, przez zbawczą Ofiarę Chrystusa. Bez miłości Boga, nie będzie autentycznej miłości człowieka. Możemy od tego uciekać, bardzo długo i daleko, ale czy warto? Niech Was Bóg błogosławi, z tej ziemi, do której nie chcieli, ale przybywali opr. ab/ab Tym razem chciałabym przybliżyć postać poetki i pisarki Marii Konopnickiej, ponieważ jest to postać ciekawa, o bogatej osobowości. Na pewno wiemy o niej zbyt mało. Sama przekonałam się, jak bogata jest jej twórczość i jak rozległe były zainteresowania poetki dopiero po przeczytaniu jej biografii. Chciałabym też wspomnieć o gdańskim epizodzie w jej życiu, co zostało upamiętnione pomnikiem odsłoniętym w naszym mieście w 1977 r. Maria Konopnicka, z domu Wasiłowska, urodziła się w Suwałkach, ale tu spędziła tylko kilka lat dzieciństwa, ponieważ jej ojciec – Józef, „Obrońca Prokuratorii Generalnej I patron Trybunału Cywilnego I instancji Guberni Augustowskiej” – został przeniesiony około 1849 r. na podobne stanowisko w Kaliszu. Było to ostateczne rozstanie z rodzinną ziemią, w której od wieków mieszkali Wasiłowscy – we własnych lub dzierżawionych majątkach. Wyjątek stanowili Józef i jego brat Ignacy, którzy ukończyli studia prawnicze, zajęli się pracą zawodową i zamieszkali w mieście. Józef poślubił Scholastykę Turską (zubożałą ziemianką z okolic Sierpca), z którą miał pięcioro dzieci – syna i cztery córki. Rodzina żyła skromnie, zwłaszcza że w 1854 r. zmarła pani Wasiłowska. Ojciec poświęcił się wychowaniu dzieci, jednakże nie mogło ono zastąpić opieki matki. Atmosfera w domu była smutna, ojciec przez długi czas był przytłoczony żałobą. Maria wspominała go po latach jako zamkniętego w sobie, do tego człowieka religijnego, który czytywał swym dzieciom książki o tematyce teologicznej, np. „O naśladowaniu Chrystusa”, przypowieści biblijne i ewangelie. Ponadto przybliżał dzieciom utwory znanych polskich poetów i pisarzy, przy których wzruszał się, „a my płakaliśmy wszyscy widząc łzy ojca” – tak pisze o nim po latach Maria Konopnicka. Przez ten dom, po śmierci matki, nie przewijali się żadni goście, a wszelkie spacery ojca z dziećmi kończyły się wizytą na cmentarzu. Za sprawą ojca w domu rodzinnym panowała „atmosfera egzaltacji i powagi, żarliwego patriotyzmu i surowych praktyk religijnych”. Ojciec ponadto zajmował się tłumaczeniami obcojęzycznych tekstów np. listów Pascala, przy czym tych prac nie oddawał do druku. Ze wspomnień dzieciństwa Maria przywołuje jeszcze listy i rozmowy ze stryjem – poetą, który pracował wraz z Lenartowiczem w ówczesnej komisji skarbu, potem wiele lat spędził jako zesłaniec na Syberii, ”skazany w sołdaty bez dosługi”. Maria wspomina także swego brata, który wysłany został na studia do Belgii. Wrócił z powstańczą armią Mierosławskiego i zginął pod Krzywosądem (w czasie powstania styczniowego). W 1855r. Maria kształciła się na pensji u Sakramentek w Warszawie,gdzie poznała Elizę Pawłowską – przyszłą pisarkę , po mężu Orzeszkową. Ta przyjaźń przetrwała lata i wywarła wpływ na życie i twórczość Marii. Z czasem dom rodzinny opustoszał. Ojciec wydał córki za mąż, dwudziestoletnią Marię za dwanaście lat starszego od niej Jarosława Konopnickiego, który był częstym klientem w kancelarii Józefa Wasiłowskiego. Konopniccy zamieszkiwali licznie w sporym majątku złożonym z Bronowa i kilku wsi w powiecie tureckim. Obecnie we dworze w Bronowie mieści się muzeum Marii Konopnickiej. Szybko minął zachwyt młodej małżonki spowodowany barwnym i gwarnym życiem, jakie wiedli mieszkańcy bronowickiego dworu. Nadszedł bowiem rok 1863, a z nim powstanie styczniowe, w które zaangażowała się rodzina Konopnickich udzielając schronienia powstańcom. Skutkiem tego było aresztowanie Jarosława, a następnie przymusowa emigracja małżonków wraz z nowo narodzonym dzieckiem. Pod koniec 1964 r. rodzina wróciła do kraju dotkniętym represjami popowstaniowymi panowała przygnębiająca atmosfera. U Marii do tego jeszcze doszła żałoba po śmierci brata, ponadto żałosny stan Bronowa, jak i wielu innych polskich dworów po carskim dekrecie (uwłaszczenia chłopów). Nie wpłynęło to jednakże na rezygnację szlachty z wystawnego życia. Przyszła pisarka zaczęła zauważać, że owo bujne życie towarzyskie ówczesnej szlachty, również rodziny Konopnickich, na które składały się zajazdy, polowania, uczty, jarmarki, wynikało z krótkowzroczności, życia chwilą. Było to życie ponad stan. Konopniccy popadali w coraz większe długi, co pociągnęło za sobą konieczność sprzedaży Bronowa. W 1872 r. wydzierżawili oddalony od Bronowa o 15 km Gusin, ale i tam nadal przyszłej pisarce towarzyszył niepokój o jutro, troska o wychowanie sześciorga dzieci (dwoje zmarło w dzieciństwie). Zaczął w niej narastać bunt, zaczęła razić ją ciasnota zainteresowań środowiska, w którym przebywała, obojętność na kulturę oraz nieetyczne traktowanie chłopstwa przez szlachtę. To pociągnęło Konopnicką do wyobcowania, stworzenia sobie własnego świata, do lektury ambitnych dzieł literackich, a następnie do nieśmiałych własnych prób literackich. Swoje pierwsze utwory poetyckie zaczęła wysyłać pod pseudonimami do różnych czasopism – z pozytywnym skutkiem („Zimowy poranek” do pisma „Kaliszanin”, inne wiersze do „Bluszcza” i „Tygodnika ilustrowanego”). Jeden z takich utworów poetyckich pt.”Przygrywka” (z cyklu „W górach”, który zawierał postromantyczne impresje na tle krajobrazu pienińskiego) trafił przypadkiem do rąk Henryka Sienkiewicza, który akurat odbywał podróż po Ameryce Północnej. Utwór ten został wydrukowany w warszawskim”Tygodniku Ilustrowanym”. Sławny pisarz wyraził się pochlebnie o poetce: „ta pani lub panna ma prawdziwy talent, który prześwieca przez wiersze jak promienie świtu przez mgłę” („Listy z podróży do Ameryki”). Ta opinia znanego literata była niezmiernie ważna początkującej poetki, jak również dla opinii prasy warszawskiej i czytelników. W 1876 r. Maria Konopnicka podjęła decyzję o rozstaniu z mężem. Wraz z sześciorgiem dzieci zamieszkała w Warszawie. Początkowo, lecz krótko, mogła liczyć na pomoc ojca, który niestety wkrótce zmarł. Dlatego nastały dla niej i jej dzieci trudne lata. Zamieszkała najpierw w bardzo skromnym mieszkanku przy ul. Piekarskiej, potem przy Chmielnej, Hożej, Wspólnej, Smolnej, Frascati. Z trudem zarabiała na utrzymanie swoje i dzieci, na opłacenie ich edukacji. Nie mogła liczyć na pomoc męża, który tonął w długach. Dlatego każdy jej dzień wypełniały rozliczne prace zarobkowe: udzielała prywatnych lekcji dzieciom, tłumaczyła teksty obcojęzyczne (sama opanowała język czeski, angielski i włoski, znając wcześniej niemiecki, rosyjski i francuski), a oprócz tego zajęła się pracą twórczą – początkowo pisząc poezje. Początkowo publikowała je w prasie warszawskiej; Sienkiewicz zachęcał wydawców do zebrania tych coraz liczniejszych utworów w zbiory. Wśród dzieł tłumaczonych przez Marię Konopnicką były utwory Heinricha Heine (niemieckiego poety żydowskiego pochodzenia, który żył w latach 1797-1856),Alfreda de Musset (francuskiego poety, prozaika, dramaturga żyjącego w latach 1810-1857) i Victora Hugo (poety, czołowego przedstawiciela francuskiego romantyzmu, żyjącego w latach 1802-1885). W tamtym czasie wynagrodzenia za pracę literacką były niskie. Według Warszawskiego Rocznika Literackiego z 1872 r. pisarz musiałby wydać rocznie przynajmniej trzy spore tomy, aby zarobić na tzw. przyzwoite utrzymanie. U schyłku lat siedemdziesiątych XIX w. mieszkanie i wyżywienie dwóch osób w zaborze rosyjskim kosztowało miesięcznie około tysiąca rubli. Tymczasem Maria Konopnicka zarabiała w 1889 r. dwieście rubli za tom poezji i sto pięćdziesiąt rubli za tom opowiadań. Za wers poezji oryginalnej płacono jej w „Tygodniku Ilustrowanym” piętnaście kopiejek, a tłumaczonej – siedem i pół kopiejki; za wers prozy – pięć kopiejek. Niekiedy autor otrzymywał tylko pewną liczbę egzemplarzy wydanej książki, które potem mógł sprzedać na własny rachunek. Pisarze początkujący otrzymywali bardzo niskie wynagrodzenie, czasem oddawali do druku swoje artykuły bez żadnej zapłaty. Bardzo wysokie honoraria otrzymywał Henryk Sienkiewicz, co było sytuacją wyjątkową: osiemset rubli za „Ogniem i mieczem”, osiem tysięcy rubli za „Pana Wołodyjowskiego”. Pisarze w tamtych czasach stawali się zwykle wyrobnikami: tworzyli dużo i szybko, nieraz bez wewnętrznej potrzeby. Powielali opanowane szablony fabularne i formy stylistyczne. Wielu literatów żyło w nędzy. Dlatego w 1899 r. została założona Warszawska Kasa Przezorności i Pomocy dla Literatów i Dziennikarzy. Początek czynnego udziału Marii Konopnickiej w życiu literackim to lata 1878-80. W tamtych latach na łamach prasy trwały zacięte polemiki publicystów pozytywistycznych z wyznawcami konserwatywnych poglądów szlacheckich. Były to czasy wystąpień w obronie praw obywatelskich, walki o prawa kobiet, walki z przejawami dziedzictwa feudalnego, rozbudzenia ruchu intelektualnego. Pozytywiści próbowali wprowadzać swoje poglądy do literatury pięknej, szczególnie powieści. W takich niespokojnych czasach przemian, rewizji sposobu myślenia, Maria Konopnicka stała się pisarką. W 1879 r. napisała trzy krótkie utwory, obrazki poetyckie – „fragmenty dramatyczne” wydane w zbiorze pt. „Z przeszłości”, w których przywołała postacie słynnych trzech „męczenników nauki”: Galileusza, Hypatii i Vesaliusa, „co rwą ogniwa ciemnoty łańcucha”, prześladowanych przez sfanatyzowane tłumy i władze kościelne. Wywołała nimi ostrą dyskusję w prasie (poetka została potępiona za antyklerykalne poglądy przez konserwatywne czasopisma ). Długo trwało zanim atmosfera uległa uspokojeniu. W prasie ukazało się wiele kłamliwych artykułów na temat autorki. Konserwatyści oraz duchowni przez wiele lat wypominali Konopnickiej wyrażone w tych utworach poglądy. Tematy nawiązujące do mitologii podjęła Maria Konopnicka również później (w 1892r.) w alegorycznym utworze pt.”Prometeusz i Syzyf”, któremu nadała formę dialogową. Wyraziła w nim swe rozgoryczenie dotyczące bezowocnej walki ludu o lepszą przyszłość. W 1881r. w wydawnictwie Gebethnera i Wolffa ukazała się pierwsza seria utworów poetyckich Marii Konopnickiej zabranych w dwa zbiory pt. „Poezje” i „Obrazki”, które niezwykle przychylnie ocenił Józef Kraszewski na łamach „Kłosów”. Dostrzegł on w twórczości Konopnickiej nowe, ważne zjawisko w polskiej literaturze. We wspomnianych zbiorach poezji, jak i w późniejszych, Konopnicka podejmowała takie tematy jak: niewoli, starć społecznych, dramatu życia nędzarzy i wykolejeńców. Wzbudziło to niechęć recenzentów liberalnych. Przeciwnicy Marii Konopnickiej zarzucali jej nadmierny pesymizm brak dostrzegania aspektów pozytywnych ludzkiej egzystencji. Różne okoliczności sprzyjały zdobyciu popularności przez Marię Konopnicką. Jej debiut przypadł na czasy, kiedy wielu ówczesnych znanych poetów zaczynało umierać lub ich sława przygasała np. Lenartowicz, Syrokomla,albo Sowiński. Poezja Asnyka straciła na spontaniczności oddziaływania na społeczeństwo. W takich warunkach Konopnicka stała się wyrazicielką myśli i pytań nurtujących naród po klęsce powstania styczniowego. Poetce towarzyszył niezwykły rozgłos, co było „zjawiskiem wyjątkowym na tle atmosfery literackiej lat popowstaniowych”. (Alina Brodzka). W tamtym czasie z powodzeniem uprawiano prozę (powieściową i nowelistyczną,reportażową i popularnonaukową). Poezja zajmowała pozycję marginalną, nie budziła większego zainteresowania. Dopiero Maria Konopnicka wzbudziła swą twórczością zainteresowanie współczesnych. Była doskonałą obserwatorką, podejmowała trudne problemy, z którymi zmagał się naród, nie bała się drażliwych pytań. Młody Stefan Żeromski,wówczas gimnazjalista, napisał: „nasze pokolenie ma swego wieszcza w osobie Konopnickiej”. Poetka była wnikliwą obserwatorką otaczającego ją świata, zarówno na prowincji, jak i w Warszawie. Te tematy podejmowała również w prozie, którą zajęła się w późniejszych latach. Jej twórczość wyrażała protest przeciwko ludzkiej nędzy dużo odważniej niż utwory Prusa i Orzeszkowej. Dlatego szybko wzrastał krąg czytelników Konopnickiej we wszystkich zaborach, również ze względu na wątki patriotyczne w jej twórczości np. w poemacie „Z teki Grottgera”(1886 r.), w którym oddała hołd powstańcom styczniowym. Odważnie krytykowała sfery burżuazyjne i arystokratyczne, które godziły się – dla własnych korzyści – na kompromis z zaborcą np. ugrupowanie „stańczyków” (powstałe w Galicji w latach sześćdziesiątych XIX w.). Szczególną rolę odegrały utwory ze zbioru „Obrazki”, zwracając uwagę opinii publicznej na bezdomność, nędzę i krzywdę moralną, o których autorka pisała wyjątkowo odważnie i bez ogródek. Z kolei utwory zebrane w tomikach pt. Poezje (1883 r.,1886 r.) nawiązują do folkloru, są bliskie pieśniom ludowy, np. takie wiersze jak „Na fujarce”, „Z łąk i pól”, „Z pola i lasu”. Sienkiewicz na ich temat napisał: „Posiada pani Konopnicka wysoce muzykalne ucho, skutkiem czego niektóre jej piosenki, zwłaszcza wiejskie są tak śpiewne, iż zdaje się, że istotnie słyszała takie melodie wygrywane na wiejskich fujarkach”. Konopnicka czerpała w nich z doświadczeń poprzedników np. Mickiewicza, Syrokomli, Lenartowicza, czyli ze spuścizny romantyków. Innym razem wzorowała się na utworach Słowackiego. Wkrótce jednak poetka zmieniła tematykę – pojawiły się w jej twórczości motywy nędzy wiejskiego ludu. Młody Żeromski zwrócił uwagę na to, że Konopnicka potrafiła doskonale wczuć się w psychikę bohaterów swoich wierszy i w sposób wiarygodny wyrazić ich myśli. Kazimierz Kelles -Krauz (1872-1905, filozof, socjolog, publicysta i pedagog) napisał na temat wierszy Konopnickiej: „bez skazy najmniejszej w tonie, jakby były z chłopskich dusz wypisane”. Najcenniejsze i najbardziej oryginalne w całym dorobku Konopnickiej były cykle „Pieśni i piosenek” również wpisujące się we wspomniany nurt. Warto też wspomnieć o poemacie dygresyjnym „Imagina”, publikowanym we fragmentach w latach 1886-1887, w całości wydanym dopiero w 1912 r. Był to najbardziej ambitny utwór Konopnickiej, nawiązujący do poetyki romantycznej. Wiele fragmentów tego poematu ma wartość wybitną, świadczy o doskonałym opanowaniu poetyckiego warsztatu (autorka posłużyła się stosowaną przez romantyków oktawą, np. przez Juliusza Słowackiego; zachowała giętkość toku rytmicznego, zaskakujące przerzutnie, nieoczekiwane cezury). Poetka umiejętnie zastosowała ton patriotycznego patosu; wyraziła w utworze swój protest przeciwko zniewoleniu narodu, polityce zaborców i hierarchów kościelnych. Równocześnie potępiła polską szlachtę i stworzoną przez nią historyczną wzniosłą legendę na temat przeszłości Rzeczypospolitej. Wplotła wątki baśniowe, fantastyczne. W latach osiemdziesiątych Maria Konopnicka zaczęła publikować artykuły krtyczno-literackie. Do jednych z pierwszych należały recenzje: powieści Józefa Atanazego Rogosza (1844-1896) pt.”Pokuta” oraz Michała Bałuckiego (1837-1901)”Pańskie Dziady”. W kolejnych latach podejmowała studia dotyczące spuścizny romantyków oraz pisarzy jej współczesnych – Orzeszkowej, Sienkiewicza, Prusa i Dygasińskiego. Tego typu dzieła zostały opublikowane w tomach: „Portrety piórem”(1898r.), „Mickiewicz, jego życie i duch” (1899 r.),”Trzy studia”(1902 r.), „Szkice”(1905 r.),”Pisma wybrane” (tom 1-7, 1951-52 r.), „Publicystyka literacka i społeczna”(1968 r.). Maria Konopnicka podejmowała również próby jako autorka reportaży; pierwsze tego typu publikacje („Wrażenia z podróży”- wspomnienia z wyjazdu do Austrii i Włoch) znalazły się w 1883 r. ma łamach czasopisma warszawskiego „Kłosy” i „Tygodnika Powszechnego”. Nie zdobyły one większego uznania, zwłaszcza w zestawieniu z o wiele bardziej pasjonującymi reportażami Sienkiewicza z jego podróży do Ameryki, Anglii i Francji. W 1884r. zaproponowano Marii Konopnickiej posadę głównego redaktora nowo powstającego warszawskiego pisma dla kobiet pt. „Świt”, który planowany był przez wydawcę Lewentala,jako konkurencja dla „Bluszcza”. Konopnicka po dłuższym wahaniu przyjęła propozycję (w kwietniu 1884 r.). Miała bowiem nadzieję na realizację planu utworzenia ambitnego pisma, przeciwstawiającego się kręgom konserwatywnym i klerykalnym. Liczyła na poparcie ze strony czasopism liberalnych. Po dwóch latach poetka zerwała umowę z powodu uniemożliwienia jej realizacji powziętych zamierzeń, wyrażania na łamach pisma swych poglądów. Nie była to decyzja łatwa z uwagi na rezygnację ze stałego źródła dochodu, który zapewniał jej i jej rodzinie poprawę warunków bytowych. Nie mniej praktyka reporterska nie poszła na marne; zdobyte doświadczenie Maria Konopnicka wykorzystała w swej dalszej twórczości. U schyłku lat osiemdziesiątych osiągnęła pełnię dojrzałości w dziedzinie prozy. W tamtym okresie jej dzieci zaczynały usamodzielniać się. Starsze córki: Zofia i Helena pracowały jako nauczycielki – guwernantki w ziemiańskich domach, a najmłodsza Laura (w przyszłości znana aktorka) uczęszczała na pensję w Warszawie. Synowie: Tadeusz i Jan, zdobyli wykształcenie rolnicze. Przez pewien czas gospodarzyli wraz z ojcem w wydzierżawionym majątku Góra w Sieradzkiem. Syn Stanisław wyjechał do Rosji celem zdobycia praktyki jako handlowiec. Maria Konopnicka znana była w Warszawie również jako działaczka społeczna. Nawiązywała kontakty ze stowarzyszeniami oświatowymi i rzemieślniczymi, pomagała ubogim, roztaczała opiekę nad więźniami, wygłaszała tajne odczyty, udzielała lekcji literatury. Zyskała w ten sposób szacunek i uznanie w rozlicznych kręgach – wśród literatów, uczonych, wydawców, przedsiębiorców. Czasem korzystała z ich wpływów szukając pomocy dla swych dzieci, nigdy dla siebie. Ta działalność oraz publikacje o wydźwięku patriotycznym spowodowały niechęć władz wobec pisarki. Niejednokrotnie ingerowała cenzura, uniemożliwiano publikację niektórych tekstów lub ich fragmentów. Maria Konopnicka wielokrotnie podpisywała swe utwory pseudonimami np. Jan Sawa, Jan Waręż, Piotr Surma. W 1890 r. w obawie przed prześladowaniem, a nawet przed przymusowym przesiedleniem, podjęła decyzję o udaniu się na emigrację. Ostatecznym bodźcem było targnięcie się na jej życie przez psychicznie chorą córkę Helenę. Opuściła Warszawę w lutym 1890 r. Nie mogła nigdzie osiedlić się na dłużej z powodu braku paszportu. Jako nadal kobieta zamężna mogła otrzymać taki dokument tylko za zgodą męża. Widocznie honor nie pozwalał jej na taki krok. Dlatego kolejne lata jej życia będą tułaczką po różnych krajach (Włoszech, Francji, Niemczech, Czechach, Austrii, Szwajcarii). Najpierw udała się do Galicji; pobyt na Podkarpaciu upamiętniła później w nowelach („U źródła” i „W Dolinie Skawy”). W lipcu 1890 r. w Krakowie była świadkiem złożenia na Wawelu prochów Adama Mickiewicza. Na początku 1891 r. przyjechała do Warszawy w związku z chorobą najstarszego syna, Tadeusza, który w lutym tego roku w obecności matki zmarł. Został pochowany na Powązkach. Maria Konopnicka swój ból po stracie syna zawarła we wierszu „Tu się droga załamała”. Wątek utraty jedynego syna umieściła dwa lata później w noweli pt. „Dym”. Na emigracji obserwowała obce krajobrazy, przyglądała się ludziom i ich obyczajom. Szukała motywów i inspiracji do swej twórczości. Tak powstały chociażby sonety prowansalskie, poetyckie „Drobiazgi”, reportażowe impresje w zbiorku pt. „Ludzie i rzeczy” (na podstawie obserwacji poczynionych na południu Francji). Utwory te, jak również inne, które pisała na emigracji, posyłała systematycznie do polskich czasopism. Adam Pług z redakcji „Kuriera Warszawskiego” nazwał „Obrazkami normandzkimi” krótkie utwory napisane przez Konopnicką w tej części Francji. Poetka zatrzymała się wówczas w Trouville, gdzie niegdyś wypoczywali Juliusz Słowacki i Gustave Flaubert. Cykl wspomnianych nowel wydany został w 1904 r. pod tytułem „Z normandzkiego brzegu”. Akcję tych utworów autorka osadziła właśnie w Trouville, a jej bohaterami uczyniła mieszkańców tej miejscowości, głównie ludzi prostych, rybaków. Doskonale odmalowała ich portrety psychologiczne. W wierszach wydanych w zbiorkach pt. „Italia” (1901 r.) i „Drobiazgi z podróżnej teki”(1903 r.) poetka zawarła swoje wrażenia z podróży do Włoch i Francji. Henryk Sienkiewicz wyraził się na temat pierwszego z nich w taki sposób: „Jest w nim włoskie słońce i włoski lazur i włoski krajobraz”. Maria Konopnicka napisała też szereg innych utworów zainspirowanych swym pobytem w tamtej części Europy, mianowicie „Sonety włoskie”, cykl bachiczny („Faun tańczy”, „Faun pijany”, „Faun śpiący”), impresje poświęcone słynnym włoskim Madonnom (Cimabuego, Rafaela, Giotta), sonety z cyklu „Morze” (w których autorka przywołała mity oraz wątki antycznej historii), sonety poświęcone pobytowi w Prowansji (nawiązała w nich do poezji miłosnej dworskich średniowiecznych pieśniarzy) i inne. Poetka bywała także w Szwajcarii. Bardzo krytycznie oceniała tamtejsze społeczeństwo. Stwierdziła, pisząc o Szwajcarach: „ten tylko coś wart, kto pięść ma mocną. (…) Jest tu nieznośny despotyzm zwinglistowski, niwelacja wszystkich warstw bez podnoszenia się duchowej żadnej, despotyzm demokratyzmu (…) , braku kultury”. Na bazie tych powstała nowela „Miłosierdzie gminy”. Maria Konopnicka interesowała się wydarzeniami politycznymi w Europie, obserwowała ruch intelektualny, czytała literaturę różnojęzyczną np. Byrona, Turgieniewa, Tołstoja. Bywała na wieczorkach autorskich modernistów np. Richarda Dehmela (1863-1920), oglądała inscenizacje sztuk teatralnych, bywała w muzeach i galeriach sztuki. Nie traciła również kontaktu z krajem, śledziła tam wydarzenia polityczne, współpracowała z wydawnictwami we wszystkich zaborach, utrzymywała kontakt z różnymi stowarzyszeniami. Prowadziła bogatą korespondencję np. ze swą przyjaciółką Elizą Orzeszkową , jak również z literatami innych nacji, chociażby Jaroslavem Vrlichlickim (właśc. Emil Frida, 1852-1912), czeskim poetą, dramaturgiem i nowelistą. W 1901 r. zorganizowała protest przeciwko represjom zaborcy wobec uczniów we Wrześni w Wielkopolsce; nagłośniła to wydarzenie informując o tym literatów i działaczy różnych krajów. Dzięki niej artykuł poświęcony tej kwestii ukazał się w „Journal de Debats” we Francji, którego autorką była francuska publicystka Severine (własc. Caroline Remy-Guebhard, 1855-1929). Artykuły o podobnej treści ukazały się także we Włoszech. Po wybuchu rewolucji w 1905 r. postąpiła Konopnicka podobnie organizując akcję pomocy dla warszawiaków. U schyłku XIX w. oraz w pierwszych latach XX w. wydała następujące zbiory poezji: „Kwiaty i pieśni” (1890 r.), „Poezje seria IV” (1896 r.), „Linie i dźwięki” (1897 r.), „Damnata” (1900 r.), „Italia” (1901 r.), „Śpiewnik historyczny” (1904 r.), „Ludziom i chwilom”(1905 r.), „Nowe pieśni” (1905 r.), „Głosy ciszy” (1906 r.). Opublikowała w tamtym czasie wiele tłumaczeń poezji i prozy – z języka niemieckiego, francuskiego, czeskiego, angielskiego i innych. Ponadto wydała dalsze zbiory nowel, obrazków i szkiców: „Cztery nowele” (1888 r.), „Moi znajomi” (1890 r.), „Na drodze” (1893r.), „Nowele” (1897 r.), „Ludzie i rzeczy” (1898 r.), „Na normandzkim brzegu”(1904 r.). Zajmowała się także literaturą dla dzieci, pisała reportaże z wystaw, galerii, widowisk, studia literackie dotyczące pisarzy polskich i obcych, recenzje, portrety twórców, rozprawy źródłowe i polemiki. Najchętniej wybierała tematy dotyczące twórczości polskich romantyków oraz jej współczesnych: Orzeszkowej, Prusa, Sienkiewicza, Gomulickiego, Kraszewskiego i innych. Z pisarzy innych nacji interesowała ją twórczość wspomnianego Jaroslava Vrchlickiego, Gerharta Hauptmanna (1862-1946), Edmonda Rostanda (1868-1918). Niektóre tego typu teksty zostały wydane w zbiorkach np. „O mickiewiczowskiej odzie do młodości” (1890 r.), „Z roku mickiewiczowskiego” (1898 r.), „O Beniowskim” (1911 r.); większość była publikowana w formie artykułów prasie warszawskiej i galicyjskiej. W 1989 r. wydała zbeletryzowane „Portrety piórem” – zestawienie wspomnień współczesnych o Mickiewiczu. Wspomniane utwory charakteryzowała trafność spostrzeżeń autorki dotyczących indywidualnego stylu poszczególnych twórców oraz nowatorskie spojrzenie na poruszaną w nich problematykę np. w „Dziadach” Adama Mickiewicza. Maria Konopnicka na łamach prasy brała również udział w polemikach dotyczących historii narodu polskiego np. w 1891r. w związku z dyskusją na temat zamiaru uczczenia stulecia Konstytucji Trzeciego Maja. W tego typu artykułach jej stanowisko było krytyczne wobec postawy polskiej szlachty. Obalała różne narodowe mity, pisała o wadach ustroju Rzeczypospolitej, o przyczynieniu się do nędzy chłopstwa, przez szlachtę i arystokrację. Tego typu problematykę zawierał odczyt, jaki wygłosiła we Lwowie w 1896 r. Podobne poglądy zawarła we wierszach; „3 Maj”, „Ave Patria” i „Po bitwie” (utwór poświęcony Insurekcji Kościuszkowskiej). Pisała także utwory o tematyce socjologicznej, w których zawarte był jej spostrzeżenia dotyczące ówczesnych ruchów społecznych w Europie. Dotyczyło to artykułów prasowych, jak również literatury pięknej np. wierszy z cyklu „Hellenika” w tomie „Poezje” 1896 r. Wielokrotnie powracał w jej utworach motyw nieuchronnego sądu – „gniewu Chrystusowego” wobec warstw społecznych uciskających słabych i biednych np. w wierszu „Z mojej Biblii”. W latach osiemdziesiątych XIX w. Maria Konopnicka zajęła się dodatkowo, obok innych gatunków literackich, pisaniem nowel, o czym już wspominałam. Zamieszczała je w prasie warszawskiej, galicyjskiej i w petersburskim „Kraju”, którego redaktorzy potrafili zręcznie obchodzić zakazy cenzury. Przez wiele lat dominowało przekonanie, że nowele Marii Konopnickiej stanowiły uboczną dziedzinę jej zainteresowań i osiągnięć, do czego przyczynili się krytycy literaccy np. Walery Gostomski (1854-1915, krytyk literacki, historyk literatury), autor rozprawy pt.”Idea i artyzm w poezji Marii Konopnickiej”. Konopnicka czerpała z niedawnej tradycji i z literatury jej współczesnej – z utworów Bolesława Prusa, Elizy Orzeszkowej, Viktora Hugo, Aleksandra Świętochowskiego. Z czasem wypracowała własny styl narracji, wprowadziła nowy sposób analizy psychologicznej postaci, w nowatorski sposób przedstawiała swoich bohaterów pochodzących z nizin społecznych (do tej pory nie podejrzewanych o indywidualne życie wewnętrzne). Do tego dochodziła nowoczesna reportażowa technika opisu faktów, niekiedy wstrząsających i brutalnych, chociażby w utworach z cyklu „Obrazki więzienne”. Maria Konopnicka była jedną z pierwszych, która do literatury w prowadziła ludzi „wyklętych” ze społeczeństwa, represjonowanych, będących „na dnie”. Doskonale przedstawiała ich portrety psychologiczne, wprowadzała monologi wewnętrzne wczuć się w ich sytuację, ukazać motywy postępowania, fakty z przeszłości, które wpłynęły na takie właśnie postępowanie; podobnie w stosunku do bohaterów reprezentujących mieszkańców wsi. Henryk Galle (1872-1948, krytyk literacki, historyk literatury) wyraził się na ten temat w taki sposób: „Konopnicka ujawnia niepospolity dar odgadywania dusz ludzkich pod zgrzebną sukmaną i wytartym kaftanem i krzesania samych snopów piękna promieni z piersi wyschłych i czarnych, w których prócz pożądań zaspokajania najpierwszych potrzeb życia codziennego nikt by się nic więcej nie domyślił”. Z kolei krytyk literacki, tłumacz i powieściopisarz, Leo Belmont (własc. Leopold Blumental) napisał na temat pisarki: „Niepospolity jej artyzm przejawia się w malowaniu dusz”. Maria Konopnicka w sferze ideowej, w ujęciu fabuły zbliżała się do kolejnej fazy rozwoju polskiej prozy powieściowej – twórczości Stefana Żeromskiego, Władysława Reymonta, Władysława Orkana. Maria Konopnicka na bieżąco gromadziła informacje dotyczące różnych bulwersujących faktów np. kuriozalnych wyroków sądowych skazujących najuboższych,często notatki,wycinała artykuły z te wykorzystywała później w swej twórczości,chcąc zwrócić uwagę opinii publicznej na nędzę,niesprawiedliwość, rękopisom,z których wiele przetrwało, poświęconym różnym typom osobowości,dziwactwom ludzkim,kompleksom,tragicznym przeżyciom nadała tytuł „Charaktery”. Sama wnikliwie obserwowała ludzi; mieszkańców wsi znała ze swego pobytu w Bronowie i z tego okresu czerpała rysopisy bohaterów swych nowel oraz ich cechy charakterologiczne. Starała się odtwarzać mowę, jaką się posługiwali. Alina Brodzka napisała na ten temat :”oszczędnie i umiejętnie zestraja [Maria gwarowe z językiem literackim,który stanowi jej główne to rodzaj stylizacji,który można nazwać flaubertowskim”. W ten sposób postacie ukazane w utworach Konopnickiej nabierały autentyzmu. Zachowały się też sporządzone przez pisarkę materiały reportażowe, których nie wydała drukiem. Są one dla nas doskonałym źródłem wiedzy o życiu Polaków, zwłaszcza z tych niższych warstw społecznych żyjących na przełomie XIX i XX w. Maria Konopnicka czytała także literaturę innych autorów, poświęconą podobnej tematyce, którą sama podejmowała. W liście do Jaroslava Vrchlickiego wyraziła się w taki sposób o „Placówce” Bolesława Prusa: „Nie znam książki, która by zupełniej i dokładniej wyczerpywała sferę uczuć, sferę pojęć, a nawet sferę języka polskiego chłopa”. W części nowel pisarka wprowadziła dziecięcego bohatera („Nasza szkapa”,”Ze szkoły”) i to właśnie z jego perspektywy przedstawiła tragiczne wydarzenia. Ta perspektywa miała uwydatniać kontrasty; pozwalała też na odkrywcze widzenie świata. Wielu dziewiętnastowiecznych pisarzy (np. Prus, Dickens, Tołstoj) posługiwało się podobnym motywem oceny wydarzeń przez pryzmat doświadczeń dziecka; właściwe zrozumienie dziecięcej psychiki i wrażliwości stało się możliwe dzięki osiągnięciom naukowym z zakresu psychologii w XIX wieku. W innych nowelach przedstawiała bohatera, często człowieka w podeszłym wieku, który wspominał swą przeszłość, przywoływał atmosferę swego dzieciństwa. Podjęła także temat wywózki Polaków na Sybir (nowela „Na werandzie” ), do czego zapewne przyczyniła się lektura opowiadań zatytułowanych „Szkice”, napisanych przez zesłańca, Adama Szymańskiego. Nowelę pt. „Z 1835 r”, która również traktuje o losach Sybiraków, Maria Konopnicka napisała w 1890 r. dla uczczenia powrotu prochów Adama Mickiewicza do polskiej ziemi (bohaterowie-zesłańcy otrzymują egzemplarz „Pana Tadeusza”). W latach osiemdziesiątych Maria Konopnicka zaprotestowała w swych utworach przeciwko nastrojom antysemickim w Królestwie Polskim oraz pogromowi Żydów w Rosji. Ogłosiła wówczas rozprawę „O Żydach i kwestii Żydowskiej” oraz napisała nowelę „Mendel Gdański”, wydaną w petersburskim „Kraju” i niebawem przetłumaczoną na kilka języków. Autorka nadała bohaterowi nazwisko „Gdański” dla zmylenia cenzury, odwrócenia uwagi,że akcja toczy się w rzeczywistości w Warszawie. Zamysł Konopnickiej był szerszy niż tylko sprzeciw wobec antysemityzmu: domagała się ona równych praw dla ludzi wszystkich wyznań i wszystkich narodowości. Uważała,że cywilizacja ludzka powstała dzięki wspólnym wysiłkom różnych kultur, dlatego każdy człowiek powinien mieć takie same prawa. A w jednym w jednym z listów poetka napisała: „za wszelką krzywdą gotowam przemówić zawsze”. Osobne miejsce w twórczości Marii Konopnickiej zajmują utwory dla dzieci: liryki pieśniowe, żartobliwe wierszyki, gawędy, powiastki poetyckie, teksty splatające lirykę z prozą. Były to np.: „Jak to się dzieci w Bronowie bawiły” (1885 r.), „Baśń o krasnoludkach i sierotce Marysi” (1896), „Na jagody”, „Jak to z lnem było”, „Janek wędrowniczek”(1893 r.), zbiorki poezji i pieśni „Moja książeczka” (1889 r.), „Wesołe chwile małych czytelników” (1889 r.), „Śpiewnik dla dzieci z muzyką Z. Noskowskiego” (1891 r.), „Szczęśliwy światek” (1889 r.), „Czytania dla Tadzia i Zosi” (1892 r.) – wydane w dziesiątkach nakładów i tłumaczone na języki obce. Literatura przeznaczona dla dzieci Marii Konopnickiej okazała się nowatorska w stosunku do utworów pisanych do tej pory. Poprzednicy Marii Konopnickiej, którzy zajmowali się także literaturą dla dzieci np. Klementyna z Tańskich Hoffmanowa (1789-1845), Stanisław Jachowicz (1796 -1857), Teofil Lenartowicz (1822-1893) tworzyli w nieco innym duchu. Tu zasadniczą rolę spełniał dydaktyzm: dzieci dowiadywały się o walce dobra ze złem; miała być ona dla nich źródłem mądrości życiowej. Tak to, co nazywamy „tabula rasa”, czystą kartą dziecięcej duszy, miało zapełniać się pojęciami, regułami, sądami dotyczącymi otaczającego świata. Maria Konopnicka doszła do wniosku, że jest to nauka jednostronna, że dusza dziecka jest „harfą niemą, na które dobrze, jeśli poezja wcześnie swą rękę kładzie” (Alina Brodzka). Poetka pisała w jednym z listów: „Nie przychodzę ani uczyć dzieci ani też ich bawić. Przychodzę śpiewać z nimi”. Utwory Marii Konopnickiej adresowane do dzieci były „poezją samą w sobie”. Poetka miała sama doświadczenie w wychowywaniu dzieci, poza tym śledziła w różnych krajach dyskusje na temat nowych metod wychowywania dzieci, na temat psychologii dziecięcej. Odwiedzała liczne zakłady wychowawcze, przedszkola, szkoły i starała się dzielić swymi obserwacjami i doświadczeniami ze swymi rodakami. W 1902 r. Polacy postanowili uczcić jubileusz dwudziestopięciolecia pracy twórczej Marii Konopnickiej. Uroczyste obchody zapoczątkowano w Krakowie, a tydzień później we Lwowie. W darze od narodu polskiego poetka otrzymała dworek z ogrodem w Żarnowcu na Podkarpaciu, w którym obecnie mieści się Muzeum Marii Konopnickiej. W pozostałych zaborach uroczystości jubileuszowe były zakazane przez władze. Toteż Polacy z pozostałych regionów przybyli tłumnie do Galicji, przedstawiciele Polonii z różnych krajów europejskich, też delegaci czescy. Jubilatka została powitana przez gospodarzy świętujących miast oraz prezesa Komitetu Jubileuszowego, przez profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz przedstawiciela Muzeum Polskiego w Rapperswil, w Szwajcarii (założonego w 1870 r.). W teatrze w Krakowie wystawiono „Miłosierdzie gminy” w opracowaniu Adolfa Nowaczyńskiego (1876-1944, satyryk, dramatopisarz, publicysta), a słynni artyści, Siemaszkowa (1867-1947), recytowali utwory poetki. Uroczystości we Lwowie przybrały charakter manifestacji. Przybili chłopi z Galicji i Śląska, zrzeszenia robotnicze i rzemieślnicze, uczniowie i studenci, weterani Powstania Styczniowego, Polacy – emigranci oraz obcokrajowcy. Artykuły dotyczące jubileuszu pisarki ukazały się w prasie we wszystkich zaborach, a także zagranicą. Amerykański Związek Polek przyjął Konopnicką na honorową członkinię. Znani literaci, np. Henryk Sienkiewicz, napisali pochlebne artykuły na jej temat, które ukazały się w prasie. Po wybuchu rewolucji w 1905 r. Maria Konopnicka, wbrew zakazom lekarzy (miała już poważne problemy zdrowotne) przyjechała do Warszawy, aby wziąć udział w akcji pomocy dla strajkujących. Wraz z delegacją innych wolontariuszy udawała się do więzienia, rozmawiała z więźniami. Odwiedzała sutereny i poddasza zamieszkane przez najuboższych. Z tamtego czasu pochodzą zachowane , lecz nie drukowane zwięzłe notatki sporządzone przez pisarkę, dotyczące konkretnych dramatycznych sytuacji, których wówczas była świadkiem. W dwa lata później napisała utwór zatytułowany „Żydóweczka”, zainspirowany atmosferą rewolucyjnej Warszawy. Został on opublikowany w „Kurierze Litewskim”, którego redakcję objęła wówczas Eliza Orzeszkowa. Kwiecień i maj 1906 r. poetka spędziła w Gdańsku. Zamieszkała w kamienicy przy Targu Węglowym 11, gdzie gościła ją Elżbieta Buttner. Konopnicka przybyła do grodu nad Motławą celem poznania nastrojów tutejszej Polonii oraz śledzenia pamiątek narodowych. Po wyjeździe napisała krótki utwór pt. „W Gdańsku”, w którym podjęła temat zniemczania gdańskich polskich rodzin. Pokazała to na przykładzie rodziny Mikołaja Myszkowskiego, który ożenił się z Niemką, co zaowocowało stopniową utratą polskości, odcięciem od korzeni. W 1908 r. Maria Konopnicka napisała słynny utwór pt. „Rota” o treściach patriotycznych (opublikowany w czasopiśmie „Przodownica”), jako swój protest wobec germanizacji Polaków w zaborze pruskim. Feliks Nowowiejski skomponował do niego muzykę, dzięki czemu utwór zyskał charakter pieśni. Po raz pierwszy odśpiewano ją publicznie r. w pięćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem, podczas odsłonięcia pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie. Po odzyskaniu niepodległości był to jeden z utworów proponowanych do wyboru hymnu narodowego. Utwór ten jest wygrywany przez karylion umieszczony na wieży Ratusza Głównego Miasta w Gdańsku. W 1908 r. poetka ukończyła również swój kilkuczęściowy poemat pt. „Pan Balcer w Brazylii”, nad którym pracowała niemal dwadzieścia lat wprowadzając poprawki. Rok później ukazał się on w wydaniu książkowym, przy czym fragmenty były drukowane od 1892 r. przez rożne pisma, „Bibliotekę Warszawską”. Wielu literatów i krytyków literackich uważało ją za „opus magnum” czyli wielkie dzieło Marii Konopnickiej. Ich zdaniem stanowił on „syntezę i uwieńczenie twórczości autorki”. Nie wszyscy podzielali ten entuzjazm dostrzegając jego „epigoństwo i anachroniczność”. Treścią utworu jest masowa emigracja polskich chłopów „za chlebem”, której zjawisko zaniepokoiło opinię publiczną. Niepokojące były również wiadomości na temat warunków, w jakich zatrudniano tych emigrantów, co z kolei skłaniało ich do powrotu. Zwykle pokonywali tę drogę pieszo i bez środków do życia, przez co wielu z nich przypłaciło ten exodus życiem. Maria Konopnicka gromadziła informacje na ten temat, śledziła wiadomości w prasie, przyglądała się takim emigrantom w różnych krajach europejskich. Pierwowzorem głównego bohatera poematu, kowala Balcera, był Józef Balcerzak, którego Konopnicka poznała będąc w Szwajcarii, jak wracał wraz z innymi towarzyszami z plantacji w Brazylii. „Typ krewkiego rzemieślnika, najeżony, czarny, dziobaty, rezolutny”. Poetka utrzymywała z nim później kontakt korespondencyjny. Maria Konopnicka wzorowała się na „Panu Tadeuszu” chcąc stworzyć rodzaj chłopskiej epopei. Zaczerpnęła z tamtego utworu koncepcję stylu i techniki epickiej ( budowania obrazów poetyckich i scen zbiorowych). Zaś w zakresie formy i środków poetyckich, sięgnęła do „Beniowskiego” Juliusza Słowackiego. Nawiązując do gatunku, jakim był epos, a jednocześnie nadając chłopstwu rolę bohatera zbiorowego, chciała zaakcentować zmianę ról społecznych w ówczesnych czasach. W 1909 r. poemat ten ukazał się w osobnym, książkowym wydaniu. Maria Konopnicka przez wiele lat zmagała się z problemami zdrowotnymi. Leczyła się zarówno w Warszawie (wspominała w listach swoje wizyty u dr Dobrzyckiego), jak i za powodu ostrego klimatu, w obawie o pogorszenie się swego stanu zdrowia, tylko wiosnę i lato spędzała na Podkarpaciu, w dworku w Żarnowcu. W grudniu 1909 r. jej stan zdrowia był tak zły, że nie przyjęła zaproszenia na polski kongres w Waszyngtonie, który organizowano rok później z okazji odsłonięcia pomników Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego. Jesienią 1910 r. z powodu znacznego osłabienia znalazła się w sanatorium Kisielki niedaleko Lwowa. Tam zmarła w dniu r. Została pochowana we Lwowie, na cmentarzu Łyczakowskim (w Panteonie Wielkich Lwowian). Żegnały ją tłumy Polaków: zarówno znani literaci (poeta Jan Kasprowicz przemawiał nad grobem), władze miasta Lwowa, nauczyciele, uczniowie, studenci, działacze społeczni, chłopi i rzemieślnicy. Pogrzeb zyskał charakter wielkiej manifestacji patriotycznej. Źródła podają liczbę pięćdziesiąt tysięcy uczestników. Popiersie Marii Konopnickiej ustawione na grobie wykonała rzeźbiarka Luna Dexlerówna (1882-1933 wybitna polska rzeźbiarka i malarka,). Na cokole wyryto cytat z wiersza poetki: „…Proście wy Boga o takie mogiły, Które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości, Lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły Na dzień przyszłości”. („Pieśń o Domu”) Popiersie poetki zniszczone w czasie drugiej wojny światowej, odtworzone zostało po wojnie. W prasie, także w różnych krajach znalazły się nekrologi i artykuły poświęcone słynnej pisarce, między innymi autorstwa Sienkiewicza i Leśmiana. Dużej popularności Marii Konopnickiej dowodzi fakt nadawania jej imienia polskim szkołom i przedszkolom w różnych miejscowościach, nie tylko w naszym kraju np. w Warszawie (Szkoła Podstawowa nr 75), w Ochotnicy Górnej, w Augustowie, w Kościanie, Pyskowicach, Nowej Wsi na Kujawach, Miejskiej Górce, Polskiej Szkoły w Oak Lawn (stan Illnois,USA), Polskiej Szkoły Sobotniej w Londynie, Polskiej Szkoły Dokształcającej w Brooklinie,w Nowym Yorku. Poetka jest też patronką innych placówek oświatowych (Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Puławach). Tak, jak już wspominałam, w naszym mieście, w 1977 r. odsłonięto pomnik Marii Konopnickiej, autorstwa gdańskiego rzeźbiarza Franciszka Duszeńki (1925-2008, jednego z czołowych rzeźbiarzy powojennej Polski, profesora gdańskiej ASP). Pomnik znajduje się na Skwerze im. Polskich Harcerzy w byłym Wolnym Mieście Gdańsku. Został ufundowany przez spółdzielnie zrzeszone w „Cepelii”. Ukazuje pisarkę w pozycji stojącej, trzymającą książkę w prawej, zgiętej ręce. Rzeźba przedstawiająca pisarkę ustawiona jest na kamiennym cokole; cały pomnik ma wysokość prawie trzy metry. Maria Konopnicka kieruje wzrok na Targ Węglowy, przy którym mieszkała w czasie swego pobytu w Gdańsku. Trzeba jeszcze dodać,że w latach trzydziestych XXw. z inicjatywy podharcmistrzyni Marii Ostrowskiej powstała w Gdańsku III Drużyna Harcerek Konopnickiej. Różne polskie miasta mogą poszczycić się posągami upamiętniającymi słynną pisarkę: Suwałki (w tym mieście znajdują się dwa pomniki poświęcone Marii Konopnickiej), Warszawa (w Ogrodzie Saskim, projekt Stanisława Kulona), Bydgoszcz, Kalisz (projekt Stanisława Horno-Popławskiego), Września (projekt Mieczysława Weltera), Opole, w Ciechanów ( w parku noszącym imię poetki), Kraków. W Warszawie znajduje się też pomnik w formie głazu w miejscu wyburzonego domu (przy w którym mieszkała Maria Konopnicka w latach 1979-1892. W Suwałkach w 1973 r. otwarto Muzeum Marii Konopnickiej w zabytkowym budynku, w którym przyszła pisarka spędziła siedem pierwszych lat swojego życia. Przed wejściem ustawiono kamienną ławkę,a za nią wyrzeźbioną w kamieniu figurę przedstawiającą pisarkę z kapeluszem w opuszczonej prawej ręce. Na początku lat sześćdziesiątych XX w. w Stoczni Gdańskiej wybudowano drobnicowiec (dziesięciotysięcznik) m/s Maria Konopnicka. W czasie ostatecznego doposażania i usuwania usterek, na statku stojącym w basenie portowym wybuchł pożar (13. XII. 1961 r.). Z powodu zaistniałego wówczas zamieszania zginęło dwudziestu dwóch stoczniowców. W rocznicę tego zdarzenia,w 2004 r. ufundowano na terenie Stoczni Gdańskiej tablicę pamiątkową, ku czci tych, którzy wtedy ponieśli śmierć. Statek ten pływał później pod chińską banderą, przechrzczony na YIXING. W Przedborzu w województwie łódzkim, w tamtejszym Miejskim Domu Kultury organizowane są od ponad trzydziestu lat, Ogólnopolskie Spotkania z Poezją Marii Konopnickiej. Konkursy literackie i plastyczne dla uczniów ogłasza też Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu. W Złotoryi r. w Szkole Podstawowej nr 1 powstało Szkolne Koło Miłośników Marii Konopnickiej, którego działalność trwa do dziś. O popularności Marii Konopnickiej mogą świadczyć liczne prace i rozprawy dotyczące jej twórczości np. „Pod znakiem sylabotonizmu. Rzecz o wierszu Konopnickiej. O poezji Konopnickiej” – „O nowelach Konopnickiej” – „Konopnicka jako krytyk i recenzent” – Napisano też kilka biografii Marii Konopnickiej. W okresie powojennym utwory Marii Konopnickiej były wielokrotnie wydawane,także tłumaczone na obce języki. Zebrano też i wydano drukiem korespondencję poetki. Maria Sadurska

rosja znana i nieznana